wtorek, 19 sierpnia 2014

Sliwki na sosnie



Wpadłam jak śliwka w kompot.
Pisze do szuflady, na lustrze wody.
Przeszłam przez Rubikon.
Pasuje jak wół to karety.
Biedna jak mysz kościelna.
Ileż srok można trzymać za ogon?
Biegam od dziś jak kot z pęcherzem.
a licho nie śpi i samo jedno wie co z tego będzie.
     Manowce,  i tyle
Wszystko to nagle w krótkich abcugach
Sam tego chciałeś - Grzegorzu Dyndało
    Wracam w grudniu , popołudniu.


wielka niewiadoma, ta moja podróż. Boje się jak cholera. 
Zobaczymy na ile czas i chęci pozwolą na pisanie.
Czas pokaże. Zmieniam swoje życie o 180 stopni.  Będzie trudno , wiem. 

Żyje na karte rowerową. 
I nie wyobrażam sobie jednej chociażby nocy bez M. przy sobie. 

"Gdy­bym wiedział, że on wie, że przełażę przez te góry dla niego, to potrafiłbym to zrobić.  Ale tak, zupełnie samotnie, nie dam rady."



photo by Karolina Grenda KABA
(z pozdrowieniami dla ciebie kochana, teraz rozumiem Twoje rozterki przed odjazdem ) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każde słowo ;)